Noc Muzeów, to dla wszystkich wielbicieli turystyki wielkie święto. Przede wszystkim dlatego, że w tym czasie zobaczyć można miejsca, które często na co dzień są zamknięte dla zwiedzających, a przy tym poznać kraj i nasze zabytki z trochę innej strony. Inicjatywa, która ma już swoją dość długą tradycję w Polsce, z roku na rok, cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Dlatego też grono znaczkomaniaków, postanowiło zorganizować w tym dniu wystawę znaczków turystycznych. Gdzie? Wybór był dość prosty, ponieważ na wystawę swój zbiór udostępnili, znani w naszym gronie, kolekcjonerzy z Pruszkowa – Hanna i Andrzej Wacławkowie. Właśnie z tego powodu, postanowiliśmy zorganizować wystawę w Warszawie.
Wybór konkretnego miejsca był również dość oczywisty, bo chcieliśmy by nasz namiot stanął przy obiekcie, który jest wyróżniony znaczkiem turystycznym, a że dyrektor Muzeum Sue Ryder w Warszawie, pani Anna Kalata, jest ogromną zwolenniczką naszej turystycznej idei – wybór stał się wręcz banalny.
Pani dyrektor podeszła do tego przedsięwzięcia z pełnym profesjonalizmem, dzięki jej kontaktom, na tydzień przed Nocą Muzeów, na monitorach w warszawskich tramwajach emitowany był filmik, mówiący o nocy muzeów w Muzeum Sue Ryder i o naszej wystawie. My zorganizowaliśmy namiot, a centrala dostarczyła banery, ulotki, a nawet gadżety na nagrody w konkursach dla dzieci.
Na wystawie zaprezentowano siedem specjalnych tablic, na których łącznie znalazło się 1012 znaczków numerowanych, okolicznościowych i kolekcjonerskich. Ułożenie eksponatów, spakowanie całego materiału i transport, to ogromny wysiłek, ale też wymagające przedsięwzięcie logistyczne. Z tego też względu w przygotowania do wystawy zaangażowanych było wielu lokalnych kolekcjonerów, przyjaciół i znajomych, którym za pomoc serdecznie dziękujemy.
Nasza wystawa zbiegła się z premierą dwóch nowych warszawskich znaczków, które od soboty są dostępne z Łazienkach Królewskich, a dotyczą dwóch obiektów w tym pięknym parku. Pierwszy z nich to Pałac na Wyspie, a drugi to Stara Oranżeria. Była to dla nas miła niespodzianka i pretekst do kolejnych znaczkowych wycieczek, tym razem do pięknych miejsc w stolicy. Kolejną niespodziankę zafundował nam Zbigniew Romankiewicz – prezes firmy Znaczki Turystyczne, który przyjechał do nas prosto z regionalnego spotkania w Kaliszu wioząc ogromny prezent – trzeci w Polsce maxi znaczek turystyczny, który po wystawie będzie reklamował polskie znaczki w naszej stolicy. Na jednej ze stron jest właśnie wizerunek znaczka z Muzeum Sue Ryder, na drugiej najbardziej widoczny znaczkowy obiekt w mieście – czyli Pałac Kultury i Nauki. Radość z prezentu była ogromna, a pani dyrektor długo nie mogła wyjść z podziwu.
Zainteresowaliśmy ideą znaczkową sporo osób. Większość z nich po raz pierwszy usłyszało o znaczkach i wszyscy z nich byli pozytywnie zaskoczeni naszymi opowieściami. Oczywiście wspomagaliśmy Muzeum Sue Ryder, sprzedając pod naszym namiotem ich znaczki i sporo turystów, którzy kupili znaczek, obiecywało, że teraz zaczną odwiedzać i zwiedzać inne znaczkowe miejsca. Turystyczne. Każdy z nas zapewne pamięta, od jakiego miejsca zaczął swoją przygodę ze znaczkami turystycznymi. Mamy nadzieję, że ci którzy zaczęli od Rogatki Mokotowskiej, dzięki naszej wystawie będą ten moment wspominać jeszcze bardziej.
Pracownicy i wolontariusze muzeum, którym przy okazji serdecznie dziękujemy za wszelką pomoc, oprócz zwiedzania ekspozycji, zorganizowali wystawy plenerowe, a dodatkową atrakcją był wyświetlany co godzinę film o Sue, w bramie kamienicy przy ul. Bagatela 15, zaraz przy sklepie fundacji. Noc Muzeów oficjalnie rozpoczynała się o godzinie 18.00, ale nasza ekipa rozstawiła się już o godzinie 15.00. Ten wspaniały dzień zakończyliśmy o 1.00 w nocy, choć wliczając w to spakowanie stoiska, było to znacznie później. Byliśmy zmęczeni, ale radość z tego, że mogliśmy promować naszą ideę, poznać nowych ludzi, którzy tak jak my lubią zwiedzać i poznawać kraj, była zdecydowanie większa od zmęczenia. Cieszymy się, że grono znaczkomaniaków kolejny raz się powiększyło i mamy wielką nadzieję, że wystawa i rozgłos o niej przyczyni się do powstania kolejnych znaczków w Warszawie.
Robert Salwowski (Bobik)