Moja przygoda z turystyką zaczęła się wiele lat temu. Mój tata zaszczepił we mnie zamiłowanie do podróżowania i odkrywania nowych miejsc. Początkowo jeździłam razem z nim oraz młodszą siostrą po Polsce. Gdy byłyśmy na tyle duże, że mogłyśmy pojechać na kolonię, zimowisko, czy obóz, jeździłyśmy we dwie. Za każdym razem w inne miejsce. Mojego męża poznałam podczas wycieczki do Budapesztu, chociaż mieszkaliśmy niedaleko siebie w Polsce. W naszych synach również rozbudziliśmy zamiłowanie do podróży. Każdy z nich miał rok, gdy wyruszył w swoją pierwszą podróż. I tak co roku obieramy inny kierunek. Szkoda tylko, że z tych wszystkich miejsc nie ma znaczków, ale zawsze są wspomnienia.

Dziś chłopcy mają odpowiednio 7 i 9 lat. Swój pierwszy znaczek turystyczny, kupili w tym roku, jako pamiątkę z wyprawy do zamku w Chęcinach. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że jest ich dużo więcej. Drugi znaczek mają z Jaskini Raj. To tu, sprzedawca powiedział nam o kolekcji i grze. Przy kolejnej wyprawie, do Uniejowa, odwiedziliśmy po drodze: Kwiatkówek, Łęczycę i Tum, jednak większość znaczków musieliśmy zamówić pocztą. Ostatnią zdobyczą dzieci jest znaczek turystyczny z Muzeum Sił Powietrznych z naszej miejscowości, które odwiedziliśmy po raz nie wiem już który. Tak oto zaczęła się przygoda kolekcjonowania znaczków turystycznych przez moje dzieciaki.