Mieszkam w Zielonej Górze, gdzie Palmiarnia, która jest popularną kawiarnią, jest dla mnie czymś tak oczywistym jak oddychanie. I pewnego dnia, będąc tam na kawie, siedząc między wierzchołkami palm (nasza palmiarnia ma dwa piętra), pomyślałam: ale chyba w Polsce są też inne palmiarnie? A jeśli tak, to jak wyglądają? I postanowiłam je zobaczyć. Na razie za mną wałbrzyska i poznańska. Będąc w wałbrzyskiej jeszcze nie byłam zdecydowana, czy zbierać znaczki. Poznańska niestety swojego nie posiada. Ale mam medal odkrywcy poznańskiej palmiarni. O znaczkach dowiedziałam się od... swojego Tatuażysty podczas jednej z sesji, kiedy to opowiadałam mu o planach zwiedzenia Palmiarni.
Okazało się, że jest kilku zbieraczy w jego rodzinie. Długo zastanawiałam się, czy rozpocząć tę przygodę z jednego prostego powodu: nienawidzę gór. Nienawidzę chodzić po górach. Kocham te widoki, ale szlaki górskie to nie jest moja bajka. A jaki znaczek ma nr1? Rysy... Owszem, zdobyłam Śnieżkę, ale tylko dlatego, że wzięłam udział w wypadzie z przyjaciółmi. Niestety okazało się, że mamy inne tempo i szczyt zdobyłam sama. Czekając na nich doszłam do wniosku, że to mi nie przyniosło żadnej radości i po prostu góry to nie moje tereny. Ale za to Błędne Skały albo czeskie Skalne Miasto Adrspach kocham nad życie. Ot, taka sprzeczność. Niestety Błędne Skały również nie mają znaczka, a szkoda... Mimo wszystko kocham zabytki więc choć nie zdobędę wszystkich znaczków, to chociaż te, których miejsca z ogromną chęcią zobaczę. Pracuję za granicą, więc mam bardzo ograniczony czas, dlatego nie chcę go tracić na ponowne odwiedziny danego miejsca, żeby kupić znaczek. Wolę pojechać w nowe. Pierwszy mój znaczek jest z mojego rodzinnego miasta Zielona Góra z Ratusza. W Palmiarni stoisko akurat było zamknięte.