Nasza przygoda za znaczkami turystycznymi dopiero się zaczyna. Pierwszy znaczek kupiliśmy w Dobrzycy (koło Kołobrzegu) w Ogrodach Hortulus No 735, latem tego roku. Przyznam się bez bicia, że spodobało mi się jego wykonanie oraz fakt, że wykonany jest z drewna, a nie z plastiku (fuj). Choć trochę Polski już zwiedziliśmy wcześniej nie wiedziałam o znaczkach - syn kupował monety z wizerunkami miejsc przez nas odwiedzonych, jednakże muszę przyznać, że idea znaczków jest o wiele ciekawsza.
Ostatnio byliśmy w Rogalinie i zwiedzaliśmy pałac Raczyńkich, biorąc pod uwagę moją miłość do książek i hobby polegające na zbieraniu zakładek do nich udaliśmy się także do sklepiku z pamiątkami. Tam właśnie natrafiliśmy na kolejny znaczek turystyczny, Pani, która nas obsługiwała przekazała mi również ulotkę zawierającą więcej informacji na temat znaczków. W ten sposób jak po nitce do kłębka trafiłam na Waszą stronę i postanowiłam zgłębić temat. Zamierzam odszukać fotografię z miejsc, które odwiedziliśmy (jako dowód :-) a nie kupiliśmy znaczków, aby brakujące nabyć za Waszym pośrednictwem (niestety wymaga to trochę czasu ze względu na ogromną ilość zdjęć ;-)
Nie kryje się za naszym zainteresowaniem znaczkami turystycznymi żadna porywająca historia, jednak jak w większości sytuacji w życiu rządził tu przypadek (ale jakże przyjemny;-). Muszę na marginesie przyznać, że znaczki są trochę spełnieniem moich marzeń z dzieciństwa, podróżując z rodzicami czy później z koleżankami, zawsze zbierałam coś na pamiątkę pobytu (bilety, zasuszone liście, kawałki kory..)., które potem umieszczałam w kronikach lub zielnikach, które pisałam po powrocie :-) To była fajna zabawa...Mam nadzieję, że uda mi się nauczyć tego syna, dlatego pomysł na dziennik i kompas :-)