Moja przygoda ze ZT rozpoczęła się nieco inaczej niż u wszystkich. Poszukiwałem swego czasu fajnego przedmiotu mogącego być unikalną pamiątką miejsca turystycznego. Rzecz jasna przedmiotu tego poszukiwałem pod kątem handlu nim. Oczywiście przez przypadek trafiłem na stronę ówczesnych ZT (był to rok 2011) i nawiązałem wstępny kontakt z przedstawicielami ZT w Polsce. Zgłębiając temat zapoznałem się z ideą ZT i miejscami, które już znaczki posiadają.
Temat znaczków jakoś samoistnie upadł i przypomniałem sobie o nim dopiero w latarni morskiej w Niechorzu, gdzie na blacie kasy biletowej dostrzegłem stojak ze znanym mi Znaczkiem Turystycznym. To był przedostatni dzień mojego urlopu, a znaczek tak mnie zachwycił, że od razu sprawdziłem gdzie w pobliżu Niechorza jeszcze są znaczki. W drodze powrotnej z wakacji zdobyłem wraz z rodziną jeszcze dwa znaczki w Gryficach i tak się zaczęła nasza rodzinna znaczkowa choroba, która trwa do dzisiaj. Rodzinnie zwiedzamy sobie Polskę od kilku lat, a Znaczki Turystyczne są dla nas dodatkową motywacją. Dochodzi już do tego, że odwiedzamy tylko miejsca posiadające ZT, odpuszczając sobie te, w których znaczka jeszcze nie ma. Plany urlopowe mamy szeroko rozbudowane na kilka miesięcy przed terminem i często nawet w weekendy ruszamy szlakiem znaczka. Dla nas jest to świetna forma spędzenia wolnego czasu, a nagroda w postaci drewnianego krążka za każdym razem dodatkowo motywuje do ruszenia się z domu i poznania nowych miejsc.