U nas wszystko zaczęło się od sąsiadów, którzy często jeżdżą w góry i tam ich zarażono znaczko-łowiectwem. Kiedyś w rozmowie wspomnieli, że je zbierają. Sprawdziłam w internecie cóż to takiego i przeszło na mnie. Okazało się, że wokół nas, mieszkamy na Śląsku, jest mnóstwo ciekawych znaczkowych miejsc.
Zmotywowało nas to do wyjazdów i zwiedzania, np Piekar, które mamy tuż za rogiem ;) Szczególnie nasze dzieci (4 i 7 lat) mając w perspektywie znaczek, chętnie wyruszają na wycieczkę. Powiem szczerze znaczek jest większą zachętą niż lody, pamiątka, czy zabawka. Nasz pierwszy (czeski) kupiliśmy na Czantorii i gdyby nie był obiecany dzieciom, to nie wiem czy dalibyśmy radę tam wejść. Po prostu zamarudziłyby nas ;) Obecnie mamy w sumie 7 znaczków + dwa z miejsc odwiedzonych, w których nie mieliśmy okazji zakupić znaczka. W planach jest kilka punktów, które chcemy odwiedzić jeszcze w te wakacje :)