O znaczkach turystycznych dowiedziałam się przypadkiem. Wszystko zaczęło się oczywiście w górach. Zawsze chciałam mieć kolekcję pamiątek ze schronisk górskich, do których udało mi się dotrzeć. Podczas małego odpoczynku w Strzesze Akademickiej zauważyłam coś co nadawałoby się do tego idealnie.
Tam kupiłam mój pierwszy znaczek. Z początku myślałam, że cała idea dotyczy jedynie schronisk, ale prawda okazała się dużo lepsza. Po powrocie do cywilizacji i internetu poczytałam na temat znaczków i obecnie nie ruszam się na wakacje bez mojego notesu z zaplanowanymi miejscami do odwiedzenia, spisem miejsc już odwiedzonych oraz listą brakujących znaczków. W mojej rodzinie zaczęto o mnie mówić Znaczko-maniaczka. A teraz jestem również wyposażona w aplikację na telefon, która tak nawiasem mówiąc jest świetna. Bardzo ułatwia zbieranie znaczków, a zwłaszcza czeskich (te również znajdują się w mojej kolekcji). Nie zawsze ma się tyle szczęścia, co ja w pewne wakacje, gdy postanowiłam wejść na Śnieżkę akurat 10 sierpnia, nie mając pojęcia, że to jedyny dzień w roku, w którym odbywa się tam w kaplicy św. Wawrzyńca uroczysta msza i że z tej okazji został wydany czeski znaczek okolicznościowy. Aż trudno było mi w to uwierzyć.