Dokładnie nie pamiętam skąd zainteresowanie Znaczkiem Turystycznym. Prawdopodobnie zadziałał marketing i ulotki ;-) Nie pamiętam też, który znaczek był pierwszy. Prawdopodobnie któryś z okolicy Gór Sowich, Kotliny Kłodzkiej, albo tutejszych rejonów Sudetów. Na pewno to był pojedynczy znaczek kupiony jako pamiątka wizyty w danym miejscu. Mam w zwyczaju kupować mapę danej okolicy, w której się znajduję. Nie zawsze jest to najłatwiejsze zadanie w dobie wszechobecnych nawigacji, a ja tak bardzo lubię te "analogowe" narzędzia podróżnika. Całkiem prawdopodobne, że w owym miejscu, do którego się udałam nie było mapy i zakupiłam inną pamiątkę, która nie jest banalną "kurzajką" na półkę. Nie lubię rzeczy bezużytecznych. W przypadku ZT nawet, jeśli nie spełnia on jakiejś szczególnej funkcji (np, nie jest mapą), to jednak jest użyteczny - choćby z powodu gry znaczkowej oraz zdobywania znaczków specjalnych. Cenne jest także to, że nawet jak telefon zdechnie i nie można zrobić zdjęcia miejsca, to potem ma się ten symbol w postaci wypalonego stemplem znaczka.
Lubię wiedzieć. To moja patologiczna cecha, która pcha mnie do przodu. Dzięki temu czytam, dokształcam się oraz podróżuję. W dobie koronawirusa jest to bardzo mocno utrudnione, jednak mimo wszystko mój mail z zamówieniem 40 znaczków dobitnie świadczy o tym, że się da, jak się chce. Zaskakuje mnie również to, że mimo, iż w danym rejonie byłam, to i tak ciągle dochodzą nowe numery i znaczki i to jest fajne, bo w dalszym ciągu pobudza do śledzenia zmian w danej okolicy. Mogłam na przykład wizytować miejsce rok temu, a nie odkryć nowego miejsca znaczkowego.
Zbieranie znaczków napawa mnie jednak odrobiną frustracji, bo.... niestety praca wymusza pewne schematy życia codziennego i znacznie ogranicza możliwości przemieszczania się, co w połączeniu z koronawirusem mocno spowalnia zbieranie znaczków. Póki co w okresie zimowym pozostaje praca, układanie puzzli (druga pasja), a także oczekiwanie na kolejne miejsca znaczkowe, w których jeszcze nie byłam.
P.S.
Znaczki motywują także do robienia zdjęć, ponieważ....okazuje się, że w wielu miejscach byłam, ale nie wiedziałam, albo jeszcze nie zbierałam wtedy znaczków, a poprzez zdjęcia mogę potwierdzić obecność w danym miejscu w późniejszym terminie. ;-)