Z PAMIĘTNIKA BOBIKA
Kilka tygodni temu, oglądając telewizor (włączony), a w nim wiadomości ze znanej stacji informującej Polaków o stanie kraju i świata – patrzyłem na doniesienia z dalekich Chin. Kiwałem głową z dezaprobatą, pytając w myślach „co tam się u nich znowu dzieje?”. Niestety, jak już wszyscy wiemy, już nie tylko u nich. Wirus z jednym z królewskich atrybutów w nazwie, dotarł do Europy i to szybciej niż polskie Pendolino – No dobra, może zły przykład, Pendolino nie jest u nas takie szybkie – niech będzie jak francuskie TGV! .
Jedyne pocieszenie, że my Polacy okazujemy się narodem w miarę zdyscyplinowanym i stosujemy się do zaleceń, które mają ograniczyć pandemię i szybciej sobie z nią poradzić. Jednak, jak wiecie, niestety wiąże się to z siedzeniem w domu na tej części ciała, która zaczyna się tam, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę. Najgorsze jest to, że nam, którzy na stałe są zarażeni innym, o wiele przyjemniejszym wirusem – znaczkozą – trudno usiedzieć na tym elemencie ciała, bo ciągnie nas na znaczkową trasę. Niestety wyjścia nie ma. Siedzimy na du… i już! Tylko co robić z tym nadmiarem czasu? Oto kilka propozycji z puli bobikowej walki z nudą.